- USA wprowadzą od 1 sierpnia 2025 roku 50-procentowe cło na wszystkie towary z Brazylii, w tym na kawę.
- Importerzy przyspieszają dostawy i sięgają po zapasy z Kanady i Meksyku, by uniknąć nowych opłat.
- Ceny kawy w USA już wzrosły o 12,7% r/r, a po wejściu ceł w życie przewidywana jest dalsza fala podwyżek.
- Zmiana kierunku handlu uderzy w amerykański rynek, zmuszając firmy do droższych i mniej stabilnych dostaw z innych regionów.
Rynek reaguje gwałtownie na zapowiedź ceł
Od 1 sierpnia 2025 roku Stany Zjednoczone nałożą 50-procentowe cło na wszystkie towary importowane z Brazylii, w tym kawę – najważniejszy surowiec dla amerykańskiego rynku konsumenckiego. W odpowiedzi na te doniesienia traderzy przyspieszają dostawy: część statków zmienia kursy w trakcie rejsu, inne rezygnują z planowanych przystanków, by zdążyć z rozładunkiem przed terminem. Importerzy sięgają także po zapasy magazynowane w Kanadzie i Meksyku, które miały być przeznaczone na tamtejsze rynki. Celem jest jedno, uniknąć wysokich opłat i zabezpieczyć dostawy w najbliższych miesiącach.
Dla wielu firm jednak czas działa na niekorzyść. Nie wszystkie ładunki da się przekierować, a brazylijscy eksporterzy, tacy jak spółdzielnia Expocacer, informują, że nie ma możliwości renegocjacji kontraktów z datą dostawy po 1 sierpnia. Nowe cło w całości obciąży importerów, którzy przerzucą koszt na konsumentów końcowych.
Wzrost cen kawy nieunikniony
Jeszcze przed wejściem ceł w życie, ceny palonej kawy w USA wzrosły w czerwcu aż o 12,7% rok do roku. To najwyższy roczny wzrost od ponad dwóch i pół roku. Wzrost ten to wypadkowa ubiegłorocznych niedoborów i spekulacyjnego popytu. Jeśli taryfy zostaną utrzymane, rynek czeka fala kolejnych podwyżek. Importerzy już aktualizują hurtowe cenniki, uwzględniając 50-procentowe dopłaty dla każdej przesyłki dostarczonej po 1 sierpnia.
Zmiany mogą też zaburzyć globalny układ sił: Brazylijska kawa, stanowiąca ⅓ rynku w USA i podstawę dla większości mieszanek używanych m.in. przez sieci Starbucks, Dunkin Donuts i Tim Hortons, będzie kierowana do Europy i Azji. Z kolei USA będą zmuszone zwiększyć zakupy w Afryce i Ameryce Centralnej, co oznacza wyższe koszty logistyczne i możliwe problemy z jakością lub ciągłością dostaw. Zdaniem importerów, ten rodzaj polityki celnej uderza bezpośrednio w amerykański rynek i firmy, a nie w zagranicznych producentów.
