- UE rozważa zgodę na stałą 10% taryfę w handlu z USA, by uniknąć ostrzejszych ceł.
- Obowiązujące zawieszenie taryf wygasa 9 lipca, grożąc wzrostem ceł do 50%.
- W Unii narasta podział: część państw chce kompromisu, inne wolą retorsje.
- Komisja Europejska zapowiada możliwe odwety o wartości do 95 mld EUR.
UE przygotowuje się na trudne kompromisy, by uniknąć eskalacji ceł
Według źródeł z Komisji Europejskiej, Bruksela coraz bardziej skłania się ku zaakceptowaniu 10 % taryfy rezydualnej („reciprocal tariff”) wobec eksportu do USA. To odzwierciedlenie presji administracji Trumpa, której zależy na utrzymaniu minimalnego pułapu ceł, co stało się podstawowym elementem negocjacji.
Do 9 lipca obowiązuje zawieszenie wyższych taryf, po tym terminie amerykańskie cła mogą wzrosnąć nawet do 50 % w sektorach takich jak stal, aluminium czy motoryzacja. UE dąży do podpisania porozumienia przed tą datą, ponieważ w 2024 r. posiadała z USA rekordową nadwyżkę handlową w wysokości 236 mld USD.
Podział stanowisk w UE i perspektywy dalszych działań
W Unii rośnie rozłam co do strategii: Francja opowiada się za retorsjami, natomiast Włochy i Węgry preferują negocjacje z USA. Część przemysłu, np. branża napojów, wolałaby zakończyć spór taryfowy na poziomie 10 %, nawet kosztem krótkoterminowych strat. Dla producentów aut z wyższej półki taka stawka może być akceptowalna, podczas gdy masowi będą odczuwać jej skutki bardziej dotkliwie.
Komisja Europejska zapowiada możliwe odwety, obejmujące taryfy na amerykańskie samoloty, whisky czy pszenicę (do 95 mld EUR), jeśli rozmowy zakończą się fiaskiem. Jednak w dłuższej perspektywie UE rozważa model wzorowany na porozumieniu z Wielką Brytanią, ze wspólnym pułapem 10 % cła i osobnymi ustaleniami dla kluczowych sektorów.